Z okazji Dnia Niepodległości postanowiliśmy zjeść na obiad gęsinę. Opcji na jej zjedzenie jest kilka: mogliśmy ją upolować w którymś ze sklepów, znaleźć dobry przepis, upiec w domu i zjeść ze smakiem. Mogliśmy znaleźć jakiś lokal, gdzie gęś jest w menu.
Niestety, nie należymy do pasjonatów pieczenia mięs, zwłaszcza tak wymagających, nie mieliśmy też ochoty iść do restauracji. Pozostało nam więc tylko jedno rozwiązanie.
Wykonaliśmy telefon do naszego ukochanego NABO.
Tak po prawdzie, to dzwoniłam tam już kilka dni temu, z pytaniem, czy będzie w tym roku gęś. Odpowiedziano mi, że nie wiadomo, ale chyba raczej nie. Gdy więc pod wpływem audycji w radiowej Trójce i w wyniku jesiennego spaceru w Kampinosie naszła mnie ochota na śledzie, i chciałam sprawdzić, czy przypadkiem w NABO nie mają jakiegoś dania śledziowego, odkryłam na ich profilu FB, że gęś zawitała w ich sezonowym menu.
Jeden szybki telefon, i zamówienie trafiło do realizacji.
A do gąski całkiem smaczne pinot noir. Czerwono jak w okolicach Stadionu Narodowego...
![]() |
źródło: profil FB Newsweek Polska |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz