wtorek, 3 lutego 2015

NON, czyli Nordic Opuścił Niewolę. Ogarnianie bestii w 12 eleganckich krokach

Cały zeszły tydzień pamiętałam, że mam napisać. Że nawet zobowiązałam się do konkretnego terminu. Że tak nie można. Że jak się zobowiązuje, to się też dotrzymuje. Ale...
I tu nastąpiłaby lista DOBRYCH, SENSOWNYCH wymówek. Gdyby takie były.



Bo tak naprawdę, jedyną wymówką jaką mam jest to, że Nordic był na chorobowym - spacery były krótkie, a on wylegiwał się na kanapie, niuchał, oglądał programy kulinarne i wnętrzarskie i zaciesniał swoją relację z nami. I że w gruncie rzeczy to wcale nie jest wymówka, a najprawdziwsza prawda.

Niestety, zacieśnianie daje najlepsze efekty i sprawdza się w warunkach domowych, tudzież domowo-znanych. Bowiem gdy tylko Nordic dostrzeże coś nowego na dworze - trochę o nas zapomina, i zajmuje się swoimi psimi sprawami. Jak na przykład wtedy, gdy pomimo moich wołań i gwizdów przeprawił się samodzielnie przez kanałek burzowy i krzaczory na spotkanie z innym pieskiem.

Niestety, Nordic nie jest psiakiem patologicznie nastawionym na człowieka. Tudzież, nawet zdrowo nastawionym. Nordic kocha nas jakimś wolnościowym i szalonym rodzajem miłości, w której oczekuje chyba, że będzie panem sytuacji, a sobie sterem, żeglarzem, okrętem.

I na to, niestety zgodzić się nie możemy. a gdy na coś się nie zgadzam, zwykle dzwonię po pomoc.

Tym razem po drugiej stronie słuchawki była Maja z superrdoga, która podprowadziła nas w kwestii nordikowych ucieczek. Oto jak:

REKOMENDACJA 1: psio-ludzka pępowina


Składa się ona z pary psio-ludzkiej oraz długiej, 10-metrowej taśmy (Tak, taśmy. Żadnej linki - nasze z nią doświadczenia to wiecznie splątany kłębek i długie minuty spędzone na rozplątywaniu). Nie jest to żadne odkrycie Ameryki, co sugeruje fakt, że wielu właścicieli psów z którymi rozmawiam również stosowało na pewnym etapie tę metodę, dla nas jednak nie idea, a sposób funkcjonowania były odkrywcze.

Taśmę przypinamy do psa, a drugi koniec zawiązujemy sobie - chciałoby się powiedzieć, że w pasie, ale w moim przypadku pas to poroniony pomysł, i podejrzewam, że nie tylko moim - bowiem, gdy linka jest przewiązana w talii, ma 10 metrów, a na jej drugim końcu znajduje się tryskający energią 23-kilowy psiak, który właśnie zobaczył coś, do czego postanowił dobiec, może się to skończyć różnie. Ktoś biegły w fizycznych wzorach mógłby nawet policzyć, z jaką siłą taki pies ciągnie na takiej długości, ja pozostanę przy empirycznym poznawaniu świata, nawet jeśli jest to nieraz bolesne. U mnie był to ból pleców w odcinku lędźwiowym...

Tak więc, nie w talii - broń Boże - a, jeśli już, to na BIODRACH. I to też pod warunkiem pewnej dozy krzepy - bo jak ktoś jest filigranowy, może skończyć jak w kreskówkach, jadąc na butach lub będąc ciągniętym przez psią bestię. Mój słuszny wzrost pozwala na szczęście na węzeł na wysokości miednicy, i jeśli do tego, antycypując wyrzut psa do przodu, rozstawię szeroko nogi, mam szansę wyjść cało z tej sytuacji.

REKOMENDACJA 1 i 3/4: szelki

Drugi zasadniczy element zestawu - to psie szelki. Tu musze nadmienić, że próbowaliśmy zarówno z szelkami, jak i obrożą - na szkoleniu doradzono nam szelki.
Mam wrażenie, że wielbiciele szelek i wielbiciele obróżek to dwa ruchy równie silne i zantagonizowane co zwolennicy i przeciwnicy szczepionek, czy fani PeCetów i Maców...

Nasze doświadczenie pokazało, że na obroży Nordic:
  • szybko się uczył, ale
  • sprawiała mu ból - być może potęgowany przez obolałe gardło. Zdecydowaliśmy więc kupić szelki - 
  • W nich się z kolei wywrócił...
 Nie powiedzieliśmy więc ostatniego słowa i testy póki co trwają, jednak na zdjęciach Nord ma eleganckie stabilne i mięciutkie szeleczki, więc zdecydowałam się na potrzeby tego tekstu opowiedzieć się po tej stronie.
JAK TO DZIAŁA?  instruktaż OGARNIANIA DZIKIEGO PSA w 11 krokach

Krok 1: przypinamy psa
Krok 2: przywiązujemy siebie
Krok 3: udajemy się w miejsce, w którym zachodzi duże prawdopodobieństwo spotkania kogoś lub czegoś, co Nordika* (*tu wstawić dowolne psie imię) skusi na tyle, by tam biec
Krok 4: stabilizujemy własną pozycję ciała poprzez rozstawienie nóg  i "zaparcie się"
Krok 5: Nordic, podekscytowany, zaczyna biec
Krok 6: taśma rozwija się
krok 7: taśma napręża się
krok 8: Nordic ociera się o koniec taśmy jak o granice swej wolności (a czasem się o nią rozbija)
krok 9: Nordic zostaje wybity z transu, odwraca się i patrzy na drugi koniec taśmy (zwany potocznie ukochanym właścicielem)
krok 10: właściciel woła go po imieniu/ gwiżdże na niego
krok 11: Nordic zaczyna biec do właściciela
krok 12: Nordic dostaje atrakcyjną dla siebie nagrodę za przybiegnięcie do właściciela na wołanie


Majka zasugerowała, że podczas treningów wskazane jest, by długość liny była zmienna - gdyż pies  szybko uczy się, na jaką odległość taśma pozwala mu się oddalić, a ważne jest, by pilnował się na różnych odległościach.

By wiedzieć, na jakiej ćwiczymy danego dnia, zrobiliśmy supełki na kolejnych metrach, i oznaczyliśmy je kolorowymi sznureczkami/tasiemkami. Metoda jest prosta i skuteczna, choć na razie sprawdza się najlepiej gdy lina jednak jest na końcu obroży psa (chodzi mi o to, że Nordic czuje ograniczenie swej wolności w takiej postaci, i szanuje wyznaczony mu dystans; natomiast jeśli jest puszczony wolno i zobaczy psa - nadal pies go skusi. ale to podobno normalne.


Oczywiście, ćwiczenia stanowią tylko część naszej aktywności z psem. Drugą nadal stanowi swobodna zabawa, najlepiej z jakimś psiakiem. Jak tu:

:) moja pierwsza psynowa!, rasy gończy polski

Obecnie Nordowi wyszło zapalenie pęcherza, więc nie wiem jak szybko będę miała kolejne nowinki z naszej nauki, natomiast w odwodzie czeka porcja zdjęć z niedzielnej wyprawy na Zawady - i mam nadzieję wrzucić je jeszcze w tym tygodniu! (jak widać, kwantyfikator zniknął z mej wypowiedzi, ale może pomoże mi to być słowną... ;) )

Udanej reszty słonecznego wtorku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz