piątek, 7 listopada 2014

O pierwszym spacerze


Wczoraj wieczorem zabraliśmy Nordisia na pierwszy spacer. Sami nie wiemy, kto bardziej czekał na ten moment - nasz mały wulkan energii, czy może jednak my - zmęczeni ciągłymi napaściami szarych łapek (wyposażonych w ostre pazurki). Również wychodzenie z domu stawało się coraz trudniejsze - Piesek buntował się przeciw zostawianiu go, i nawet kula-smakula nie dawała rady odwieść go od pomysłu wspólnego opuszczenia mieszkania.




Gdy więc nadszedł dzień "0", wzięliśmy smycz i ... popełniliśmy pierwszy błąd - uznaliśmy bowiem, że założymy ją szarakowi jeszcze w domu. Szarak oszalał - obijał się o ściany, i nawet nie gryzł smyczy (co trochę nas zaskoczyło), ale był absolutnie zdezorientowany. Zdjęliśmy więc smycz i postanowiliśmy założyć ja dopiero na dworze. 

Kolejny wyzwaniem był korytarz.

A jeszcze następnym - winda.


 Wreszcie przyszła pora na założenie smyczy.

Nordic odkrył chyba co Dawid Woliński widzi w swoich  selfie z windy...

A co to za miły piesek?

Gdy znalazł się na dworze - oszalał. Ponieważ był wieczór, zdjęcia pozostawiają sporo do życzenia. 

Mogę jednak zapewnić, że maluch latał we wszystkie strony, niuchał, i prawie nie było z nim kontaktu - tak był zaaferowany tym, co się dzieje. 

Na dworze spotkał 3 pieski - 10-miesięcznego sznaucerka, roczną bulwę (bulwa, jak to bulwa, pochrapywała oddychając, co sprawiało wrażenie jakby warczał, i wyzwoliło w Nordisiu absolutne poddaństwo - kładł się przed nim i merdał ogonkiem). Buldożek był pozytywnie do Nordica nastawiony, jednak jego fizis mogło pozostawiać wątpliwości. Nordic patrzył tęsknie, gdy buldożek odszedł w swoją stronę, i trochę popiskiwał.

Bardzo cieszyliśmy się, że wszystkie doświadczenia z psiakami były udane, Nordiś nie przepraszył się ani nie nabawił żądnego urazu. Zobaczyliśmy przy okazji, jak bardzo brakuje mu kontaktu z psiakami.


Po spacerze, szczęśliwy Nordic padł i zasnął. 
Wszędzie dobrze, ale na kolanach najlepiej

W sobotę PSIE PRZEDSZKOLE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz